Kiedy przyglądamy się rozprzestrzenianiu Ewangelii (dobrej nowiny o ratunku w Chrystusie), którego opis znajdziemy na kartach Dziejów Apostolskich, nie znajdziemy tam zasadniczo prób „naprawiania” ludzi w oparciu o listę nakazów i zakazów: „Nie bierz, nie próbuj, nie dotykaj”.
Oczywiście w pismach apostolskich znajdziemy wiele cennych wskazówek dotyczących jakości życia właściwej tym, którzy nazywają się chrześcijanami. Jednak to nie moralne życie stoi u podstaw chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo nie ma przecież monopolu na moralność.
W apostolskim głoszeniu Ewangelii pojawia się, nade wszystko, wezwanie do wiary, czyli ufności okazywanej Bogu, a w centrum tej wiary znajduje się osoba i dzieło Jezusa Chrystusa. Życie chrześcijańskie nie zaczyna się od „robię/ czynię”, ale od „wierzę”. Kiedy Paweł z Tarsu przypomina korynckiej wspólnocie Ewangelię dzięki której „dostępują zbawienia”, akcentuje właśnie prawdę o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa: „Przekazałem wam bowiem na początku to, co i ja przejąłem, że zgodnie z Pismem Chrystus umarł za nasze grzechy, że został pogrzebany i trzeciego dnia wskrzeszony z martwych, zgodnie z Pismem”. Dzieło Chrystusa – Jego śmierć i zmartwychwstanie – mają związek z naszą, ludzką, grzesznością i brakiem, po naszej stronie, jakichkolwiek argumentów na zyskanie przychylności w oczach Boga.
Ewangelia nie wzywa nas do tego, abyśmy wzmogli nasze starania i wytężyli siły, by sprostać Bożym wymaganiom i w konsekwencji usłyszeć od Boga: „Postarałeś się wreszcie! Brawo! Zyskałeś Moją przychylność”. Ewangelia nie wzywa nas do podnoszenia poprzeczki odnośnie moralności i etycznych standardów w różnych dziedzinach życia. Chrześcijaństwo nie ma nic wspólnego z takim podejściem.
Ewangelia wzywa nas do złożenia ufności w osobie Jezusa Chrystusa. Nowotestamentowe określenie „w Chrystusie”, to nie jakaś zgrabna figura słowna, ale fundamentalna rzeczywistość dotycząca chrześcijan – tych, którzy usłyszeli i uwierzyli przesłaniu Ewangelii. Chrześcijańskie życie zaczyna się od wiary i jest kontynuowane w oparciu o wiarę, że oto Bóg „w Chrystusie wybrał nas, przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i nieskazitelni (…) przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego synami (…) i istnieli dla uwielbienia Jego chwały”.
W swoim pożegnalnym liście kierowanym do przyjaciela, współpracownika i „umiłowanego dziecka” – Tymoteusza – Paweł zawarł takie słowa: „Pamiętaj o Jezusie Chrystusie, potomku Dawida, który został wskrzeszony z martwych zgodnie z moją Ewangelią”. Pamiętać o Jezusie Chrystusie – umarłym i zmartwychwstałym – wierzyć w Niego i trwać w Nim. Oto istota chrześcijaństwa.
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
środa, 19 lutego 2020
środa, 12 lutego 2020
MAŁŻEŃSTWO
„Bądźcie sobie wzajemnie poddani…”. Tym stwierdzeniem rozpoczyna się dłuższy fragment Listu do Efezjan, w którym Paweł opisuje wzajemne relacje zachodzące w rodzinie, a szczególnie w małżeństwie. Zaraz potem pojawiają się słowa: „żony niech będą poddane mężom jak Panu”.
Zdaje się, że dla wielu te słowa bywają bulwersujące. Jak to? Żony mają być poddane mężowi? Czy kryje się w tym stwierdzeniu jakaś forma niewolniczej zależności żon od mężów? Czy oznaczają one dyskryminację żon i wyznaczają im podrzędną, niższą i gorszą pozycję w małżeństwie?
Zalecenie Pawła dotyczące małżeństwa, podobnie jak wiele innych wskazań odnoszących się do życia i budowania relacji społecznych, umieszczone jest w kontekście zbawczego dzieła Chrystusa. Wszelkie zależności i wszelakie więzi powinny wynikać z relacji jaką człowiek posiada z Bogiem, na mocy Jego dzieła pojednania, odkupienia i przebaczenia. Opowieść o życiu w małżeństwie i rodzinie należy odczytywać w ścisłej łączności z błogosławieństwem wynikającym naszego „bycia w Chrystusie” (to wciąż powtarzające się stwierdzenie Listu do Efezjan).
Małżeństwo należy widzieć i rozumieć przez pryzmat relacji, jaka zachodzi pomiędzy Chrystusem i Kościołem, a opis tej więzi Paweł rozpoczyna od słów: „Kościół jest poddany Chrystusowi we wszystkim”. Pewnie w tym miejscu wielu oczekiwałoby listy żądań jakie Chrystus stawia uległemu Mu Kościołowi. Jednak niczego takiego nie znajdziemy w tym fragmencie. Zaraz po tym „bulwersującym” stwierdzeniu o byciu uległym pojawia się cały katalog dzieł i aktywności Chrystusa wobec Kościoła, których celem jest uczynienie go „chwalebnym, bez skazy i zmarszczki (…) świętym i nieskalanym”. Co wyczytujemy z Listu do Efezjan? Dowiadujemy się, że „Chrystus umiłował swój Kościół i wydał za niego samego siebie” oraz go „karmi i pielęgnuje”. W tej relacji pomiędzy Kościołem a Chrystusem, Zbawiciel pozostaje aktywnie zaangażowany, by nieść Oblubienicy błogosławieństwo i działać dla jej dobra. Jego poświecenie i oddanie Kościołowi jest bezgraniczne, ofiarne i pełne pasji. Cała Jego uwaga skierowana jest, by uczynić Kościół takim, do czego jest on powołany. Tak, by sprowadzić na niego chwałę niebiańskiego piękna.
Uległość Kościoła, jak się zdaje, powinna być rozumiana jako gotowość do przyjęcia wszystkiego co w swojej mądrości Chrystus przeznaczył dla Kościoła, by ten cieszył się pełnią Bożego błogosławieństwa i wypełnił przynależną mu rolę w dziele zbawienia. To Chrystus jest dawcą, a Kościół pozostaje biorcą i zostaje zaproszony, by uczestniczyć „we wszelkim duchowym dobrodziejstwie nieba”. Taki obraz uległości Kościoła wobec Chrystusa przełożony jest na relację pomiędzy mężem i żoną. Paweł pisze: „żony niech będą poddane mężom jak Panu” i formułuje zalecenia względem mężów trzykrotnie wzywając, by „miłowali swoje żony, tak jak Chrystus umiłował swój Kościół”.
W określeniu „uległość” nie kryje się żadna forma dyskryminacji i poniżenia żon. Można to stwierdzenie odczytać jako wezwanie, by żony poddały się ofiarnej i twórczej miłości męża. Żony, wzorując się na zaangażowaniu mężczyzny, mają odpowiedzieć miłością na jego miłość, łagodnością na jego łagodność, odwagą w codziennym życiu w reakcji na jego odwagę i czerpać spełnienie z tej niezwykłej bliskości jaką daje małżeństwo.
I jeszcze jedna myśl. Małżeństwo ma wielki cel wyznaczony mu przez Boga. Jest nim opowiadanie i demonstrowanie więzi jaka zachodzi pomiędzy Chrystusem a Kościołem. Małżeństwo to widzialna ilustracja tego, czym jest pełna pasji i oddania miłość Chrystusa wobec Kościoła. To wielka rzecz! Małżeństwo to zdecydowanie wielka sprawa.
Zdaje się, że dla wielu te słowa bywają bulwersujące. Jak to? Żony mają być poddane mężowi? Czy kryje się w tym stwierdzeniu jakaś forma niewolniczej zależności żon od mężów? Czy oznaczają one dyskryminację żon i wyznaczają im podrzędną, niższą i gorszą pozycję w małżeństwie?
Zalecenie Pawła dotyczące małżeństwa, podobnie jak wiele innych wskazań odnoszących się do życia i budowania relacji społecznych, umieszczone jest w kontekście zbawczego dzieła Chrystusa. Wszelkie zależności i wszelakie więzi powinny wynikać z relacji jaką człowiek posiada z Bogiem, na mocy Jego dzieła pojednania, odkupienia i przebaczenia. Opowieść o życiu w małżeństwie i rodzinie należy odczytywać w ścisłej łączności z błogosławieństwem wynikającym naszego „bycia w Chrystusie” (to wciąż powtarzające się stwierdzenie Listu do Efezjan).
Małżeństwo należy widzieć i rozumieć przez pryzmat relacji, jaka zachodzi pomiędzy Chrystusem i Kościołem, a opis tej więzi Paweł rozpoczyna od słów: „Kościół jest poddany Chrystusowi we wszystkim”. Pewnie w tym miejscu wielu oczekiwałoby listy żądań jakie Chrystus stawia uległemu Mu Kościołowi. Jednak niczego takiego nie znajdziemy w tym fragmencie. Zaraz po tym „bulwersującym” stwierdzeniu o byciu uległym pojawia się cały katalog dzieł i aktywności Chrystusa wobec Kościoła, których celem jest uczynienie go „chwalebnym, bez skazy i zmarszczki (…) świętym i nieskalanym”. Co wyczytujemy z Listu do Efezjan? Dowiadujemy się, że „Chrystus umiłował swój Kościół i wydał za niego samego siebie” oraz go „karmi i pielęgnuje”. W tej relacji pomiędzy Kościołem a Chrystusem, Zbawiciel pozostaje aktywnie zaangażowany, by nieść Oblubienicy błogosławieństwo i działać dla jej dobra. Jego poświecenie i oddanie Kościołowi jest bezgraniczne, ofiarne i pełne pasji. Cała Jego uwaga skierowana jest, by uczynić Kościół takim, do czego jest on powołany. Tak, by sprowadzić na niego chwałę niebiańskiego piękna.
Uległość Kościoła, jak się zdaje, powinna być rozumiana jako gotowość do przyjęcia wszystkiego co w swojej mądrości Chrystus przeznaczył dla Kościoła, by ten cieszył się pełnią Bożego błogosławieństwa i wypełnił przynależną mu rolę w dziele zbawienia. To Chrystus jest dawcą, a Kościół pozostaje biorcą i zostaje zaproszony, by uczestniczyć „we wszelkim duchowym dobrodziejstwie nieba”. Taki obraz uległości Kościoła wobec Chrystusa przełożony jest na relację pomiędzy mężem i żoną. Paweł pisze: „żony niech będą poddane mężom jak Panu” i formułuje zalecenia względem mężów trzykrotnie wzywając, by „miłowali swoje żony, tak jak Chrystus umiłował swój Kościół”.
W określeniu „uległość” nie kryje się żadna forma dyskryminacji i poniżenia żon. Można to stwierdzenie odczytać jako wezwanie, by żony poddały się ofiarnej i twórczej miłości męża. Żony, wzorując się na zaangażowaniu mężczyzny, mają odpowiedzieć miłością na jego miłość, łagodnością na jego łagodność, odwagą w codziennym życiu w reakcji na jego odwagę i czerpać spełnienie z tej niezwykłej bliskości jaką daje małżeństwo.
I jeszcze jedna myśl. Małżeństwo ma wielki cel wyznaczony mu przez Boga. Jest nim opowiadanie i demonstrowanie więzi jaka zachodzi pomiędzy Chrystusem a Kościołem. Małżeństwo to widzialna ilustracja tego, czym jest pełna pasji i oddania miłość Chrystusa wobec Kościoła. To wielka rzecz! Małżeństwo to zdecydowanie wielka sprawa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)